6 grudnia 2009 - Bangkok --> Krabi

0

Lumpini Park to jedno niewielu miejsc w Bangkoku gdzie można spotkać spokój, naturę i świeże powietrze. Założony ok 1920 r. miał służyć ekspozycji tajskiego rękodzieła i kwiatów, na szczęście cel nigdy nie został osiągnięty. Obecnie park służy mieszkańcom jako miejsce uprawiania różnego rodzaju aktywności. O świcie można spotkać ćwiczących jogę, tai chi, biegających, rozciągających się, tańczących z wachlarzami. Co ciekawe, ćwiczą tu ludzie w każdym wieku, z jednej strony babcie z wachlarzami z drugiej młodzi i break dance. Jesteśmy w parku o świcie, oczy mi się zamykają, postanawiam się przespać na ławce. Niestety zaraz po wyciągnięciu nóg, podchodzi policjant i mnie szturcha, jego mina wskazuje "nie wolno spać w parku"...

Popołudniu jedziemy do Chinatown i na India Market. Ilość i różnorodność towarów poraża, jeśli czegoś tu nie ma, tzn. że nie ma tego w ogóle. Można kupić worek butów za niecałe 5 dolarów ;) Z marketu na KhaoSan Road wracamy statkiem. To jeden z szybszych sposobów poruszania się po mieście. Na łodzi jest taki ścisk, że nie zawsze można zapłacić za bilet... "Konduktor" dzwoni blaszaną tubką i daje znać, że czas płacić, niestety nie zawsze można się do niego dopchać, w związku z czym kilka przejazdów (a raczej przepływów) jedziemy na gapę.

Wieczorem lecimy na Krabi.



0 komentarze:

Prześlij komentarz