10 grudnia 2009 - Kanchanaburi, Tajlandia

0

Tiger Temple czyli Świątynia Tygrysów - "bierzesz odpowiedzialność za wszystko co wydarzy się po przejściu bramki" - podpisuję i wchodzę. Czuję się nieswojo, idziemy wzdłuż drzew i krzaków, polami, wąwozem... Nie wiem czego się spodziewać, czy tygrysy biegają tak jak psy? Czy ktoś ich pilnuje? Kiedy będę wiedziała, że tygrys jest blisko? Przed nami pojawia się grupa ludzi, są ludzie muszą być tygrysy. Okazuje się, że tygrysy leżą na piasku i śpią, są na łańcuchach i mają swoich opiekunów. (Nie wierzę do końca w te łańcuchy - nie wyglądają solidnie). Stajemy w kolejce, zostawiamy rzeczy i czekamy na przydział opiekuna. Mała dziewczyn bierze mnie za rękę i prowadzi do pierwszego tygrysa. Jestem sztywna. Oczywiście, że się boję... Jeden ruch łapy tygrysa i po mnie, nawet nie musiałby pokazywać zębów. Przy drugim tygrysie dziewczyna widzi, że jestem kłębkiem nerwów i na rozluźnienie daje mi do ręki ogon tygrysa (!). Potem idzie już łatwiej...

Tiger Temple prowadzą mnisi, podobno zbierają pieniądze aby przywrócić tygrysy do naturalnego środowiska. Nie jestem do tego przekonana, wejście nie jest tanie, turystów mnóstwo, a warunki bardzo ubogie. Ktoś na tym zarabia, ale raczej nie tygrysy... Mimo wszystko wrażenia z wizyty niezapomniane.




0 komentarze:

Prześlij komentarz