23 lipca 2011 - Pekin

0

Powtórzę się: nie był w Chinach ten kto własnoręcznie nie zdobywał biletu kolejowego / informacji na stacji / kto nie walczył o miejsce w kolejce do pociągu / kto nie biegł do właściwego wagonu. Cała reszta to pikuś. Pan Pikuś. We właściwym wagonie szukamy naszego numeru wyrka. Następnie wdrapujemy się na odpowiedni poziom. Fil spał na poziomie 1, ponieważ jest większy i wypełnia całe łóżko, mała szansa, że położy się koło niego pasażer na gapę ;-) Ja spałam na poziomie 2, nade mną kimała jeszcze Chinka. Tylko pociąg ruszył rozpoczęły się pielgrzymki po gorąca wodę. Wrzątkiem można zalać noodle w pudle i zjeść na kolację. Fil również wydobył swoje noodlowe pudło, po co przepłacać za jedzenie w pociągu :-) Chińczycy strasznie mlaskają podczas jedzenia. Szczególnie kiedy jedzą małe pomidorki. Mlask prze-okrutny.

Noc upłynęła spokojnie. Do mlaskania i chrapania można się przyzwyczaić. Pociąg typu hard sleeper oznacza, że wyrko jest twarde. Twarde jak deska. Rano nie czułam kręgosłupa ale mimo wszystko wyspałam się. Kolo 9 pociąg zatrzymał się na stacji, ponieważ wcześniej też się zatrzymywał, przykryłam się kołderką. Fil mówi, że coś się tak cicho zrobiło… Ja mu odpowiadam, że jakoś torby zniknęły… Zerkamy na prawo, zerkamy na lewo… To już PEKIN! Wszyscy wysiedli.

Jesteśmy na stacji Beijing West. To znaczy za chwile sobie przeczytamy na jakiej jesteśmy stacji bo do końca nie byliśmy pewni gdzie przyjedziemy. Szukamy metra, mówię Filowi, że tu nigdzie nie ma znaku metra, pewnie jeszcze nie dokopali. Fil mówi, że na pewno jest bo jest rozkład sieci metra. Niestety miałam rację, metra jeszcze nie ma na tej stacji, szukamy zatem autobusu, Fil uzyskuje cenną informację, że autobus 21 jedzie do metra. Metrem dojeżdżamy do części Pekinu - Dongchang, a nastiępnie wkraczamy w dzielnicę hutongów, gdzie znajduje się nasz hostel – P.Loft Youth Hostel. Hostel był wcześniej więzieniem, fabryką amunicji… W opuszczonych przestrzeniach zbudowano coś na kształt hostelu. Niestety fajną przestrzeń zabudowano bez pomysłu, z chińską tandetą. Nie podoba mi się. Jutro już śpimy w innym miejscu, w dzielnicy dla dorosłych :-)

Dziś zwiedziliśmy Lama Temple. Świątynia Lamy wabi kolorami, pachnącymi kadzidłami oraz egzotycznym wystrojem. Cala świątynia to 5 pawilonów:

- w pierwszym pawilonie króluje Budda Przyszłości w asyście czterech Niebieskich Królów
- w drugim stoją trzej buddowie odziani w długie, złote szaty (Przeszłość, Teraźniejszość i Przyszłość)
- kolejny to pawilon Wiecznego Błogosławieństwa (z leczącym Buddą)
- następny to Pawilon Koła Prawa, znajduje się w nim posąg Tsongkhapy, założyciela szkoły buddyzmu tybetańskiego
- ostatni Pawilon Wanfu zawiera wielki posąg Buddy Maitrei – postać wyrzeźbiona w pojedynczym pniu drzewa sandałowego, wznosi się na 17 metrów, pozostałe 6 jest ukrytych pod ziemią.


Do jutra!

Na dworcu z dzikim tłumem

Wejście do Lama Temple

Fragment jednej ze świątyń

Hutongi za dnia - czyli w drodze do P.Loft Hostel

Lama Temple


Wyświetl większą mapę

0 komentarze:

Prześlij komentarz