Sierpień 2010 - Suwalszczyzna

0

Zanim wyruszyliśmy kilkanaście razy sprawdzaliśmy prognozę pogody. Niestety wszystkie serwisy przepowiadały zimno, zachmurzenie i deszcz... Na szczęście prognozy się nie sprawdziły i mogliśmy się cieszyć idealną pogodą. Pierwszego dnia (ponieważ miało padać, wiać, chmurzyć) zdecydowaliśmy się jechać na Litwę do Druskiennik i popływać w Aqua Parku.

Aqua Park w Druskiennikach robi wrażenie... Jest podzielony na dwie części, pierwsza dla dzieci, druga dla dorosłych. W części dla dorosłych są sauny, jacuzzi, różnego rodzaju zabiegi na ciało dla tych co w stroju i bez... Kolorowe drinki, podobno jest nawet striptiz (prawdopodobnie w weekendy). Kupiliśmy bilet bez ograniczeń czasowych i daliśmy nura do wody. Najpierw basen, potem zjeżdżalnie, później część dla dorosłych: miód i sól na ciało, sauny (suche, wilgotne), jacuzzi, basen wewnętrzny i zewnętrzny, w przerwie swinina, inhalacje, gorące kamienie, rozgrzewająca herbata, basen muzyczny i bar w basenie... Pinacolada w jacuzzi smakuje pysznie.

Po Aquaparku kolacja w włoskiej knajpce, niestety nie zdążyliśmy spróbować świniowych uszu bo kuchnia tego wieczoru kończyła już pracę. Wróciliśmy tam na śniadanie, pyszne gorące kanapeczki z szynką i serem. Mniami.

Po sytym śniadaniu udaliśmy się zwiedzać Klasztor Kamedułów nad Wigrami.
Jan II Kazimierz - po "potopie" - postanowił wypełnić swoje śluby lwowskie i przekazał aktem z 6 stycznia 1667 roku Jezioro Wigierskie wraz z otaczającą puszczą, zakonowi kamedułów. W rok później nastąpiła ich uroczysta introdukcja (wprowadzenie) na Wigry. Początkowo zakonnicy zamieszkali we dworze i drewnianych zabudowaniach, lecz po pożarze w 1671 roku rozpoczęli budowę kościoła i murowanego klasztoru. Wówczas powstało 17 eremów. Od strony wjazdu na wyspę, którą połączono groblą z lądem, zbudowano wieżę zegarowa, refektarz, dom gościnny dla świeckich osób, dom królewski, domek furtiana oraz pomieszczenia gospodarcze i piwniczne. Na zachodnim krańcu wyspy założono sad i ogród botaniczny, a w części południowej zwierzyniec. Stworzono również staw rybny w zatoce jeziora. W latach 1694-1745 wzniesiony został także barokowy kościół pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny - wg projektu Piotra Putiniego. Kościół posiadał wspaniały wystrój wnętrza.
W kościele pod prezbiterium znajduje się krypta z niszami gdzie chowano zmarłych zakonników. Ciało układano na desce, wsadzając pod głowę kamień lub cegłę. Gdy wszystkie nisze były już zajęte wyciągano kości i wrzucano je do wspólnej mogiły pod kościołem. W prezbiterium znajdują się kości sprzed 200 lat.

Nisza w krypcie Kościoła Kamedułów

Widok z wieży na Kościół Kamedułów

Widok na jezioro Wigry

Po zwiedzeniu klasztoru postanowiliśmy pojechać do Starego Folwarku poszukać noclegu oraz kajaków. Stary Folwark (oraz schronisko PTTK) jest pięknie położony nad samym brzegiem jeziora Wigry, dokładnie naprzeciwko klasztoru. Co prawda w schronisku warunki mocno spartańskie ale czego się nie robi się dla widoku z okna... Udało nam się szybko zamówić kajaki i wyruszyliśmy na spływ Czarną Hańczą (18 km), trasą Stary Folwark - Wysoki Most (schronisko U Wieśka). Wyruszając na spływ Czarną Hańcza należy przepłynąć jezioro Wigry, a następne znaleźć most drogowy za którym zaczynała się rzeka. Wrażenia z przepłynięcia pod mostem bezcenne! Kajakując udało nam się zobaczyć: piękną czaplę, perkoza, niezliczona ilość bocianów, różnego rodzaju ryby, białe łabędzie, psa w kajaku oraz prawdziwe banie. Jednak najbardziej ucieszył nas napis Schronisko u Wieśka 1 km... To, jak bolały ręce w nocy wie tylko ten, kto raz dorwał się do wiosła.

Wjazd na kajakową autostradę


Relaaax, take it easy....


Wieczorna burza

Kolejny dzień rozpoczęliśmy od poszukiwania Grobów Jaćwingów (chylę czoła przed tym kto znajdzie to miejsce bez nawigacji z funkcją POI).
Najbardziej charakterystyczną formą grobu był kurhan o zmiennej średnicy 6-21 m, zbudowany z kilku warstw kamieni. Na cmentarzysku występowały zarówno groby ciałopalne jak i szkieletowe. Największe skupiska kurhanów usytuowane są w centralnej części rezerwatu na osi północ – południe na wyniesieniach terenu. Dziś większość grobów ulega zatarciu. Tylko niektóre z nich osiągają wysokość do 0,5 m i są kuliście obłożone kamieniami. Na części kurhanów porastają drzewa.
Groby Jaćwingów

Następnym przystankiem była Cisowa Góra, morenowe wzniesienie w kształcie regularnego stozka we wschodniej częsci Suwalskiego Praku Krajobrazowego. Góra stanowi charakterystyczny punkt oriantacyjny na terenie Parku. Uważana jest za symbol suwalszczyzny. Z wierzchołka można podziwiać przepiękną panoramę.

Widok z Cisowej Góry

Po Cisowej Górze postanowiliśmy udać się w stronę Góry Zamkowej. Parkujemy, idziemy, idziemy przed nami mały pagórek, wdrapujemy się na szczyt i... zastanawiamy się, jak na takiej małej górce miała się mieścić osada? Okazuje się, że wdrapaliśmy się nie na tą górę, ta właściwa mieści się dalej, w krzakach. Góra Zamkowa ma bardzo bogatą i ciekawą historię:
W końcu I lub początku II wieku, domy na Górze Zamkowej strawił pożar. Przez blisko 300 lat - do V wieku nikt tu nie mieszkał. Od VIII lub IX wieku góra staje się ośrodkiem kultu, gdzie palono ofiarne ognie i czczono święte drzewa. Ginęli tu także ludzie, składani w ofierze. Miejsce to ponownie zasiedlono i w XI wieku poważnie wzmocniono (wał obronny wynosił ponad 800 m długości). W tym okresie góra wraz ze swym otoczeniem stanowiła centrum osadnicze jednego z dużych plemion jaćwieskich. Historycy uważają, iż grodzisko było ośrodkiem włości Kresima - kunigasa Skomandra. Próbował on zjednoczyć całą Jaćwież, w celu walki z Krzyżakami (niestety bezskutecznie).
W drodze na Zamkową Górę


Widok z Zamkowej


Następnym miejscem w które pojechaliśmy było Głazowisko w Bachanowie. Spodziewaliśmy się wielkiego pola pełnego głazów i kamieni. Oczami wyobraźni widziałam głazy rozrzucone po horyzont, duże, małe, wystające i schowane pod ziemią... A tu wielkie rozczarowanie. Małe pole, a na nim kupka kamieni, czuję niedosyt. Schodzimy w dół pola i trafiamy na bardzo urokliwy i romantyczny zakątek, strumień, głazy, drzewa i słońca. Cudnie!

Głazowisko Bachanowo

Po chwili, zwiedzanie Głazowiska zostało zakończone i pojawił się głód. Jedźmy do Jeleniewa, jedziemy do Żytkiejm, jedźmy na Smolniki, a może Suwałki? W poszukiwaniu Karczmy Myśliwskiej straciliśmy prawie godzinę, finalnie okazało się, że Karczma Myśliwska istnieje "only in myth". Stanęło na kartaczach w Smolnikach, zjadłam tylko jednego, bardzo sycące. W Smolnikach znajduje się punkt widokowy o wymownej nazwie "Pan Tadeusz", filmowano tutaj "Dolinę Issy" oraz przemarsz wojsk napoleonńskich w "Panu Tadeuszu". W dole widać jeziora Kojle (z parwej) i Perty (z lewej) oraz nieco bliżej, małe okrągłe jezioro Purwin. Za jeziorami wznoszą się niewielkie, zalesione wzniesienia - góra Zalewki, Olejna i Tabaczyna. Daleko w tle widać charakterystyczny stożek Cisowej Góry.

Punkt widokowy w Smolnikach

Ostatnim punktem wyprawy były słynne mosty w Stańczykach, po drodze jednak zatrzymaliśmy się w miejscu gdzie zatrzymywali się wszyscy. Nie wiedząc do czego idziemy, wyruszyliśmy za ludzkim stadem. Okazało się, że jesteśmy w miejscowości Bolcie, gdzie zbiegają się granice Polski, Litwy i Rosji (ściśle mówiąc należącego do niej tak zwanego Obwodu Kaliningradzkiego). Jest to jeden z 6 tego typu punktów styku znajdujących się na obrzeżach Polski. Pamiątkowe zdjęcie i... ruszamy na mosty w Stańczykach. Oficjalna strona mostów pod linkiem http://www.stanczyki.com/ Mosty robią wrażenie, duże wrażenie!

Na zakończenie jeszcze grzeszenie w centrum Kaktusik w Augustowie, szarlotka śni mi się do dziś. To było prawdziwe obżarstwo.

Nocą wróciliśmy do domu...