Podróżując
po Azji zebraliśmy pokaźną kolekcję kantów i oszustw, których dopuszczają się
tubylcy na backpackersach (i ogólnie przyjezdnych). Od bardzo niewinnych,
polegających na wyłudzeniu dolara po te, na których możemy stracić ich
kilkadziesiąt lub więcej… Podczas naszych podróży mieliśmy dużo szczęścia (ale
też często mój instynkt podpowiadał lub krzyczał – NIE) jednak nie ustrzegliśmy
się zupełnie przed zdobywaniem doświadczenia w sposób empiryczny!
Wszystkie
oszustwa podzieliłam na konkretne kategorie, tak aby łatwiej było zorientować
się, co czyha na danym etapie podróży.
Kategoria: transport
- bilet / czas przejazdu / koszt – zanim cokolwiek
kupimy upewnijmy się: ile trwa podróż, czy będą po drodze przesiadki, gdzie
znajduje się stacja końcowa (ew. gdzie wysiądziemy), czy będzie po drodze lunch
(ew. czy będzie przerwa na lunch/jedzenie). Oczywiście odpowiedzi, które
uzyskamy mogą nie mieć nic wspólnego z prawdą (i tak najczęściej bywa przy
biletach na autobus lub bus)- potwierdzenie / bilet – musimy je otrzymać jeśli decydujemy się na zakup podróży w agencji lub u przewoźnika
- czas podróży z punktu A do punktu B jest zwykle bliżej nieokreślony – będziemy rano, dojeżdża koło południa, ok. 4-6 godzin, to zależy od … (tutaj pada długa lista) etc. Dobrze mieć ze sobą mapę i samemu spróbować oszacować czy podana informacja jest w zgodzie z ogólnie przyjętą wiedza geograficzną :) np. przekonywano nas, że powrót do BKK z Sihanoukville, nocną porą przez przejście graniczne w PoiPet, będzie pół dnia krótsze niż trasa przez przejście w Trat, pomijam fakt, że przejście w PoiPet jest zamknięte w nocy (a przynajmniej było, może teraz coś się zmieniło :)
- przesiadki – ich liczba na trasie jest wielka niewiadomą, szczególnie jeśli podróżujemy busem. Zdarza się, że grupa kilka razy się rozdziela, trafiasz na różne miejsca, raz przy kierowcy (chłodna klima), raz za bagażami (skwar), czekasz na drodze godzinę, by po przejechaniu kilku kilometrów dopchnęli cię szybko do innego pojazdu – i tak kilkanaście razy podczas jednej trasy. Nigdy nie wiesz ile takich przesiadek będzie oraz ile czasu przez to zmarnujesz
- przystanek końcowy w nocy na stacji pod miastem, jedyna opcją dostania się do miasta/hotelu jest… wzięcie lokalnej taksówki, która akurat stoi na poboczu, oczywiście po „niezbyt atrakcyjnej cenie”
- zatrzymywanie się co godzinę na stacjach / zatrzymywanie się co dwie godziny „na przegląd autobusu” – zawsze w miejscu gdzie jest kilka sklepików i niezbyt przyjazne ceny, aby zrobić siku też trzeba zwykle zapłacić – albo cos kupić ;)
- podrzucanie znajomych do wiosek, które znajdują się w bliższym lub dalszym zasięgu trasy / podrzucanie jedzenia rodzinie, oczywiście również poza trasą / przewożenie kur i innych zwierząt (ja się panicznie boję tych co mają skrzydła!) – co może się wiązać z zabrudzeniem naszych rzeczy ;) W Nepalu dzieliły nas minuty od spóźnienia na samolot ponieważ kierowca busa podrzucał tacki z jedzeniem, torty i inne smakołyki na wesele rodziny… Razem z jedzeniem podróżowali również zaproszenie goście.
- przekraczanie granicy – zwykle przed przejściem znajduje się kilka fałszywych punktów, które chcą pobrać opłatę / wyrobić dodatkową wizę / zrobić „obowiązkowe” badania – wszystkie punkty ignorujemy
- riksza / tuk-tuk / taksówka / łódka
* warto zorientować się w cenach – podpytać w hotelu / znajomych
* warto z góry powiedzieć, że nie interesują nas dodatkowe sklepy / promocje inaczej możemy utknąć na kilka godzin w „best shop in town”
* w taksówkach prosimy o włączenie licznika („taxi meter” w Tajlandii), jeśli taksówkarz się nie zgadza albo proponuje inną cenę - rezygnujem
* kierowcy często wydłużają trasę bazując na naszej nieznajomości miasta niestety nie ma skutecznej metody na uchronienie się przed tego rodzaju oszustwem, możemy mieć jedynie mapkę przed oczami i starać nadążyć za drogą…
* w taksówkach w Tajlandii nie istnieje coś takiego jak „service charge” w określonej kwocie, płatny gotówkę na koniec trasy, jeśli kierowca na koniec wyciąga kartonik z nabazgraną kwotą to nie dajmy się na to złapać, wszystko zależy od naszej asertywności
* jeśli czujemy, że coś jest nie tak, najlepiej wysiąść i poszukać innego transportu
- bagaż – zdarza się, że ktoś chce
wyłudzić pieniądze za przewóz plecaka, mówi, że nie ma miejsca / że to
dodatkowo kosztuje etc. Swojego bagażu zawsze należy pilnować, zdarza się, że
gdy wysiadamy w nocy, do bagażnika rzucają się taksówkarze, rikszarze,
tuktukowcy (zwał jak zwał) i zabierają plecak zanim zdążymy po niego sięgnąć.
Oczywiście nasz plecak po minucie jest już schowany w taksówce / rikszy /
tuk-tuku, a kierowca gotowy do odjazdu w dalszą drogę. Kurs będzie nas słono
kosztował, zwykle stoimy na przegranej pozycji jeśli przyjdzie nam ochota na
targowanie się. Co zrobić? Stanowczo zabrać plecak i pewnym krokiem udać się kierunku
miasta (nawet jeśli to 8 km). Podąży za nami kilku upartych przewoźników, ich
liczba będzie topniała razem z przebytymi metrami. Na końcu zostanie
najwytrwalszy i najtańszy.
Kategoria: jedzenie
- brak cen w menu – oznacza, że przepłacimy (i to mocno)
- zmiany zamówienia – jeśli wybieramy
danie z menu ale… zmieniamy składniki należy dopytać ile to będzie kosztowało
- napój duży czy mały? – należy dopytać
co to oznacza i ile kosztują poszczególne wersje, jeśli nie pytają o wielkość
to raczej dostaniemy większy i droższy
- orzeszki / cukierki / mokre chusteczki –
wszystko co dostajemy do stolika przed zamówienie jest na 99% płatne, warto się
zastanowić czy potrzebujemy gumy do żucia za 2 dolary, jeśli w plecaku mamy
całą paczkę
- promocje – warto upewnić się czy są poprawnie
uwzględnione w rachunku np. dwa drinki w cenie jednego, drugie danie 50% gratis
etc.
- podatek + napiwek – zdarza się, że
kwota końcowa rachunku składa się z: naszych zamówień, określonego z góry
napiwku i podatku, który oczywiście naliczany jest z dwóch poprzednich pozycji
(a nie tylko pierwszej ;), bardzo często % podatku jest różny w różnych
miejscach; częsty kancik w Nepalu
- kupując na targu lepiej samemu wybrać
owoce, w przeciwnym wypadku na dnie reklamówki możemy znaleźć te niezbyt
świeże; patrzymy na proces ważenia owoców; jeśli nie ma ceny obowiązkowo ustalamy
to wcześniej; owoce najlepiej kupować na dużych tarach - tańsze, przy zabytkach
- kilka razy droższe
- alkohol – tanie drinki, które są przygotowywane
na ulicy nie są robione z oryginalnych alkoholi, mimo oryginalnych butelek
- rurki do napojów – w Indiach warto mieć
swoje :)
-
pod zabytkiem zaczepia nas nieznajomy i mówi, że: "dziś jest zamknięte / jesteś nieodpowiednio ubrana / dziś już nie
wpuszczają ale… znam inną świątynię, do której mogę cię powieźć i
tam wszystko zobaczysz" (a po drodze pójdziesz do 8 sklepów). Klasyczne
azjatyckie oszustwo.
- popilnuję Twoich butów za … – nigdy nie
zginęły nam buty, zawsze zostawiamy je na otwartych półkach lub przy wejściu
- musisz wypożyczyć / kupić chustę aby się przykryć
– jeśli nie mamy dekoltu, ramiona i kolana są zasłonięte, bluzka nie jest
obcisła – nic nie musimy kupować ani wypożyczać. Jeśli miejsce jest naprawdę ortodoksyjne
ochrona lub sprzedawca biletów zwróci nam uwagę
- natrętni
sprzedawcy kadzideł, biżuterii, dzieci z kwiatami etc. – ignorować i z uśmiechem
odpowiadać „no, thank you”
- samozwańczy przewodnicy – „no, thank
you”
- dodatkowe, często fikcyjne opłaty związane
ze wstępem, zwykle do miejsc, które zwiedza się bezpłatnie
- inna cena biletu dla turystów,
kilkakrotnie wyższa (bardzo często praktyka w Indiach, Chinach), nie ma na to
metody, jeśli chcemy wejść musimy zapłacić
- fikcyjne datki i dotacje na zabytki
- brak listy rzeczy, których nie można
wnosić do zabytków – np. o tym,
że nie wolno wnosić tripodów do Taj Mahal’u dowiedzieliśmy się po odstaniu
kolejki, oczywiście musieliśmy zapłacić za szafkę i odstać drugi raz w kolejce
- jeśli na ulicy zaczepia cię nieznajomy „where
are you going?” raczej jest to próba pokazania czegoś „niezwykle
interesującego i drogiego”, ja nie wdaje się w takie rozmowy
- robienie zdjęć – jeśli robimy zdjęcie
osobie lub z osobą ZAWSZE należy zapytać czy ta osoba sobie tego życzy i czy
nie trzeba przypadkiem zapłacić (dotyczy zwłaszcza osób w strojach ludowych); jeśli coś kupujemy zdjęcie zwykle jest gratis :)
Na
szczęście większość oszustw z którym się spotkamy będzie dotyczyło niskich
kwot, które nie wpłyną zbytnio na wakacyjny budżet. Jeśli już zorientujemy się,
że ktoś nas oszukał lepiej to przełknijmy i nie dajmy się ponownie zaskoczyć :)
Grunt to asertywność, podstawowa wiedza o rejonie i uśmiech – który rozładowuje
każdą nieprzyjemna sytuację :)