30 grudnia 2012 - w GDAŃSKim klimacie

0

W Gdańsku jestem najczęściej zimą, kiedy miasto nieruchomieje pod wpływem mrozu. Wizyta w zimie ma swoje plusy, a dokładnie jeden duży plus: jest mniej ludzi. Ponieważ na chodnikach nie ma rodzin z rozwrzeszczanymi dziećmi, nie ma również ulicznych sprzedajni letniego badziewstwa w postaci lodów, balonów, gum do żucia etc. W zimie jest naprawdę przyjemnie!

"To nasza własna inicjatywa. Chcemy pokazać ludziom jak kiedyś wyglądali mieszkańcy Gdańska, dlatego przechadzamy się zabytkowymi uliczkami w strojach z minionej epoki." Trzeba przyznać, że panie i dzieciaki wyglądają uroczo :)





Ulica Mariacka - jedna z najbardziej znanych uliczek. Od XIV w. znajdowały się na niej warsztaty, sklepiki, posiada charakterystyczną architekturę. Same tylko motywy zwierzęce, głównie rzygacze odprowadzające wodę z rynien, tworzą tu jedyny w swoim rodzaju jakże gdański bestiariusz, którego uzupełnienie znajdziemy wysoko na szczytach kamieniczek. Uliczka ta również była i jest miejscem do którego z chęcią zaglądają zakochani.


Najstarsza kamienica na ulicy Mariackiej


Bazylika Mariacka w Gdańsku



Archikatedra Oliwska


Koncert kolęd i pastorałek

29 grudnia 2012 - Malbork czyli za zdrowie Ulricha von Jungingena!

0

Na szlaku zamków krzyżackich nie można pominąć największego, najdostojniejszego, najwspanialszego, nazywanego „największą kupą cegieł w Europie” – zamku w Malborku. Odwiedziłam go dwa razy jako dziecko, czas odnowić wspomnienia. W dalszym ciągu jest zimno, jest jeszcze zimniej niż w Nidzicy. Zmieniam buty, ubieram drugi szalik i czapkę na polarze, w plecaku kryje się ogrzewacz, który zostanie użyty w chwili kryzysu cieplnego.

W Malborku standard obsługi jest wyższy – przewodnik posiada wszystkie zęby, którymi cały czas stuka z zimna. Ponieważ jesteśmy po 13 godzinie, mamy zniżkę na bilet i zwiedzanie w wersji trochę skróconej. Przy takim mrozie to całkiem niezła opcja. Trzy zdania o zamku (choć można by napisać trzy opasłe tomy): budowany od XIII do XV w., najpierw jako siedziba komtura, następnie wielkich mistrzów zakonu krzyżackiego i władz Prus Zakonnych, potem rezydencja królów Polski… Zamek składa się z 3 części: zamek niski, średni i wysoki. W 1997 został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.







Z całego zamku najbardziej podoba mi się system ogrzewania podłogowego. Krzyżacy rozgrzewali ogniskami wielkie kamienie znajdujące się w specjalnych piwnicach. Po wygaszeniu płomieni, usuwali przeciągiem powstałe spaliny, a na koniec otwierali w posadzkach pomieszczeń specjalne kanały. Tą drogą dochodziło ciepło uwalniające się z rozgrzanych kamieni, jak ze współczesnego pieca kumulacyjnego.



Chodzimy po kolejnych komnatach i docieramy w końcu do refektarza, w którym w 1411 roku miała miejsce słynna narada podczas oblężenia zamku. Zdrajca, który w tym czasie znajdował się w zamku, po wejściu do sali najważniejszy osób, miał wywiesić za oknem czerwoną flagę. Był to znak dla oblężników, którzy zaplanowali, iż wystrzelona z armaty, 80-kilogramowa kula wleci do pomieszczenia i uderzy w jedyny filar podtrzymujący całą konstrukcję. Ona ominęła jednak go o sześć centymetrów (współczesne wyliczenia). Fragment kuli tkwi do dzisiaj w murach zamku. Nasz przewodnik niestety nie ma zacięcia do wspaniałych, wielkich historii i krótkim zdaniem podsumowuje „To na pewno nie jest ta kula”. Ja mu tam do końca nie wierzę…

Słynny filar (jedyny w całej komnacie)


Słynna kula, która utkwiła w ścianie


Końcówka zwiedzania to wizyta w krzyżackiej kuchni, wychodku i kościele. Tam żegnamy się z naszym przewodnikiem i wybieramy się spiesznym krokiem rzucić okiem na krzyżackie grobowce, zaułki i tajemne przejścia. Zimno przeszywa, razem z Ninką wyciągamy ogrzewacz i pijemy zdrowie Ulricha von Jungingena! Tu i ówdzie pali, ale trochę rozgrzewa. Już nie możemy doczekać się dalszej jazdy w ciepłym samochodzie…



Krzyżackie stoły uginają się od jedzenia, na suficie wiszą pęta kiełbasy, a w garnkach na na wolnym ogniu dochodzi zupa :)



Poniższy znak był jednym z ważniejszych w zamku. Po minie skrzydlatego stwora i skrzyżowanych nogach możemy wnioskować, że znak prowadzi do toalety...


Eko Krzyżacy używali eko "papieru toaletowego" czyli liści kapusty. Kapusta była i jest jednym z bardziej cenionych środków leczniczych medycyny naturalnej. Przykładanie liści kapusty pomaga m.in. na rany, oparzenia, odmrożenia, stłuczenia, wrzody, czyraki, pęcherze, ukąszenia owadów, opryszczkę, półpasiec, nerwobóle, ból głowy, migreny... Na kilka rzeczy z tej listy pewnikiem im pomagała.


Widok z krzyżackiej latryny. Ten sam widok znajduje się na naszym banknocie 100 złotowym (!) Też tego nie wiedziałam...


Widok na krzyżacką latrynę


Pozostając w temacie...


Kościół, a dokładnie to, co z niego zostało


29 grudnia 2012 - Krzyżacki Zamek w Nidzicy

0

Uwielbiam zwiedzać zamki! Poznawać ich historię, przechadzać się pustymi dziedzicami i wyobrażać sobie jak kiedyś wyglądało w nich życie. Tym razem trafiamy do zamku krzyżackiego w Nidzicy. Jest zimno, bardzo zimno. Wita nas sympatyczny strażnik, który pasuje do całości – brakuje mu w uzębieniu dwóch jedynek i chyba dwójek.

Trzy zdania o zamku: zbudowany przez Krzyżaków w latach 1370-1407. W 1945 roku zbombardowały go rosyjskie samoloty. Obecnie znajduje się w nim Muzeum Ziemi Nidzickiej i Ośrodek Kultury. Do zwiedzania nie ma wiele, jedna wystawa, sala balowa oraz fantastyczne poddasze, służące obecnie jako miejsce na wernisaż. Jutro w zamku będzie wesele, stoły uginają się sztucznych kwiatów, zastawy i świecących obrusów…

Wychodzimy z zamku i podejmujemy wyzwanie obejścia budowli. Z zimna nie czuję już rąk i nóg, zdjęcia robię "na czuja", coś przecież wyjdzie. Razem z Niną dochodzę do wniosku, że zwiedzania zamku na mrozie ma w sobie coś mistycznego. Czarne wrony, zimowa cisza, para z ust i wielka niezdobyta twierdza...




W sali balowej znajduje się oryginalna kaplica w której klękali Wielcy Mistrzowie Zakonu Krzyżackiego. Podobno freski na ścianach pochodzą z XIV w.


Czasem po zamku przechadza się Zjawa... Zjawa bez głowy...