Dzień zaczął się burzą. Poczekaliśmy chwilę i ruszyliśmy do przeciekającej stacji metra, cel na dziś: pandy. Udajemy się do zoo, przestaje padać. Pandy są przeurocze, leniwe i leżące. Małe pandziątka wylegują się na drzewie, szkoda, że nie brykają na postawionej obok huśtawce – koń na sprężynie, to byłby widok. Przy pandach spędzamy ponad godzinę, reszta zoo nie robi wrażenia, może poza śmieciami wrzucanymi do klatek zwierząt :( Na szczęście przy pandach było w miarę czysto.
Po zoo jedziemy metrem do Starego Pałacu Letniego. Jest to wielki park z jeziorami, sadzawkami które pokrywa kożuch kwitnących nenufarów. Największą atrakcją są ruiny Starego Pałacu Letniego, splądrowanego i spalonego przez wojska anglo-francuskie w 1860 r. Poza autentycznymi ruinami pałacu w całym parku rozproszone są także „inne ruiny” aby stworzyć odpowiedni nastrój ;-) Przez chwilę zastanawiam się czy te autentyczne ruiny są na pewno autentyczne? Doczytuję, że Kamienny Pałac w labiryncie jest wybudowany niedawno – jak atrakcja dla turystów.
W Starym Pałacu Letnim spędzamy czas do późnego popołudnia, następnie ruszamy na Pl. Tiananmen w poszukiwaniu busów do Jinshanling (mało uczęszczany kawałek Wielkiego Muru). Niestety, jak się dowiadujemy nie jeżdżą tam busy turystyczne, pozostaje opcja wyjazdu z hostelu (odpada) albo taxi (odpada). Samodzielny dojazd też odpada, drogi i mało pewny, że zdążymy ze wszystkimi przesiadkami. Zatem jedziemy jutro jeszcze raz na Badaling :-)
Z Pl. Tiananmen przechodzimy całą ulicą Wangfujing, mijamy Katedrę Północną (jeden z niewielu kościołów chrześcijańskich w Pekinie, a następnie jedziemy metrem do hostelu. Zaskoczyło mnie dzisiaj, co można robić przed kościołem? Śpiewać (a raczej fałszować w niebogłosy) karaoke. Nie było to raczej pieśni kościelne ani psalmy. To był prawdziwy, czysty fałsz…
PS. Już wiem co jest z tymi męskimi pępkami i podnoszeniem koszuli. „(…) Chińczycy w czarnych spodniach z podkoszulkami podciągniętymi ponad brzuch, aby powietrze mogło owiewać pępki i w ten sposób stymulować qi - siłę życiową – która ich zdaniem tutaj ma swój prawdziwy ośrodek.” Dziękuję Tiziano Terzani :-)
Po zoo jedziemy metrem do Starego Pałacu Letniego. Jest to wielki park z jeziorami, sadzawkami które pokrywa kożuch kwitnących nenufarów. Największą atrakcją są ruiny Starego Pałacu Letniego, splądrowanego i spalonego przez wojska anglo-francuskie w 1860 r. Poza autentycznymi ruinami pałacu w całym parku rozproszone są także „inne ruiny” aby stworzyć odpowiedni nastrój ;-) Przez chwilę zastanawiam się czy te autentyczne ruiny są na pewno autentyczne? Doczytuję, że Kamienny Pałac w labiryncie jest wybudowany niedawno – jak atrakcja dla turystów.
W Starym Pałacu Letnim spędzamy czas do późnego popołudnia, następnie ruszamy na Pl. Tiananmen w poszukiwaniu busów do Jinshanling (mało uczęszczany kawałek Wielkiego Muru). Niestety, jak się dowiadujemy nie jeżdżą tam busy turystyczne, pozostaje opcja wyjazdu z hostelu (odpada) albo taxi (odpada). Samodzielny dojazd też odpada, drogi i mało pewny, że zdążymy ze wszystkimi przesiadkami. Zatem jedziemy jutro jeszcze raz na Badaling :-)
Z Pl. Tiananmen przechodzimy całą ulicą Wangfujing, mijamy Katedrę Północną (jeden z niewielu kościołów chrześcijańskich w Pekinie, a następnie jedziemy metrem do hostelu. Zaskoczyło mnie dzisiaj, co można robić przed kościołem? Śpiewać (a raczej fałszować w niebogłosy) karaoke. Nie było to raczej pieśni kościelne ani psalmy. To był prawdziwy, czysty fałsz…
PS. Już wiem co jest z tymi męskimi pępkami i podnoszeniem koszuli. „(…) Chińczycy w czarnych spodniach z podkoszulkami podciągniętymi ponad brzuch, aby powietrze mogło owiewać pępki i w ten sposób stymulować qi - siłę życiową – która ich zdaniem tutaj ma swój prawdziwy ośrodek.” Dziękuję Tiziano Terzani :-)
Ruiny Starego Pałacu Letniego
Wyświetl większą mapę
0 komentarze:
Prześlij komentarz