9 października 2012 - Sukhothai wieczorem...

Idziemy do parku na sesję zachodu słońca. Fil mówi, że nic z tego nie będzie bo słońce zachodzi po złej stronie. Ma rację, daje po oczach... Robimy kilka fotek, oglądamy jak słońce zachodzi za górami i wracamy na jedzenie. Aż dziw bierze, że chwila ta romantyczna nie została zmącona... (wtajemniczeni wiedzą czym ;)

Na kolacje jemy zupy, Fil sukhotajskie noodle, a ja kokosowo-kurczakową. Wypijmay dwie Achry i idziemy spać. Jutro kolejny pracowity dzień, dwie zony do odwiedzenia.