7 maja 2012 – Varanasi, Indie

0

Po emocjonalnym poranku i żarze lejącym się z nieba postanawiamy przeczekać chwilę w pokoju nim udamy się na kolejne zwiedzanie. Czekamy aż temperatura choć trochę spadnie. Plan na popołudnie jest napięty, zaczynamy od późnego lunchu w Brown Bread Bakery. Ponieważ chwilowo mam dość indyjskich przysmaków zamawiam pizze z serem i pomidorami, a Fil zupę. Niestety zupa Fila okazuje się niejadalna i dostaje w zamian zwykła pomidorową – to trudno zepsuć ;) Po jedzeniu łapiemy rikszę i jedziemy na dworzec rozeznać się w autobusach do granicy z Nepalem. Autobus odjeżdża o 6:30, platforma numer 7, koszt 200 rupii, czas jazdy 10 godzin.

Następny cel to świątynia Vishwanath. Jest wiele świątyń w Varanasi ale ta podobno jest wyjątkowa, poświęcona Vishwanath – Shiva jako bóg wszechświata. Świątynia jest wsadzona w centrum wielkiego targu, zanim znajdziemy odpowiednie wejście krążymy po wąskich alejkach ponad 40 minut, uzbrojeni strażnicy odsyłają nas od jednego wejścia do drugiego. W końcu znajdujemy odpowiednie, zostawiamy w schowku wszystkie rzeczy i przechodzimy macanki oraz smarowanie detektorem. Potem jesteśmy spisywani z paszportu w specjalnym punkcie kontrolnym, mamy zdjąć buty i stanąć do kolejnego macania. Macanki są wyjątkowo szczegółowe. Po wszystkich punktach kontrolnych udane nam się wejść do środka. W środku panuje coś w rodzaju świętego amoku. Część ludzi walczy w kolejce o złożenie darów, część pod ścianami śpiewa lub odmawia mantry, reszta się modli. Wszystko jest niesamowicie magiczne… Kopula świątyni pokryta jest 800 kg złota, wszędzie skaczą małpy, dzwonią dzwonki. Pomocnicy nie nadążają z usuwaniem kwiatów… Oglądamy wszystko dokładnie, jesteśmy zafascynowani tym miejscem.

Po świątyni idziemy szybko nad Ganges, zaraz zaczyna się Puja, święto połączone z ogniem i kwiatami. Łapiemy łódź aby obejrzeć wszystko dokładnie z wody, płyniemy do Dasaswamedh Ghat i rozpoczynamy oczekiwanie. Na brzegu są tłumy ludzi, czekamy i czekamy… Wszystko zaczyna się od zgaszenia światła i zapalnie małych świeczek, potem wchodzi 7 mężczyzn i wymachuje a to świeczkami, a to piórkami, a to pochodniami w rytm bębnów i muzyki. Pół Gangesu zapchane łodziami, a sumie cale święto nudzi się po 20 minutach – dla mnie nic szczególnego.

Wracamy po godzinie, pakujemy się i nastawiamy zegarek na 5 rano. Jutro droga do granicy…

Ulice Varanasi


Nocne Puja

0 komentarze:

Prześlij komentarz