10 maja 2012 – Pokhara, Nepal

0

Dziś rozpoznajemy teren. Chodzimy powoli po mieście, sprawdzamy gdzie są łódki, gdzie dają jeść, gdzie można kupić wodę, gdzie jest apteka… Jest bardzo gorąco, choć nie tak strasznie jak w Indiach. Pokharę można podzielić na dwie części: turystyczną i normalną. W części turystycznej panuje większy luz, można chodzić w krótkich spodenkach, są dziewczyny w bluzkach na szelkach oraz pełno looserów czyli ludzi z dredami wyglądających jakby całe ich życie było jedną, wielką podróżą… w sumie pierwszymi odkrywcami Pokhary byli hipisi z marihuana w 1970 r., było to dla nich perfekcyjne miejsce na koniec podróży po Azji.

Jesteśmy jeszcze zmęczeni podróżą do Pokhary i nie mamy siły na wielkie aktywności, należy nam się odpoczynek, a to wymarzone miejsce. W hotelu dostajemy folder z napisem Paradise Pokhara i rzeczywiście Pokhara jest małym rajem. Część turystyczna położona jest nad jeziorem Phewa Tal, jest to drugie co do wielkości jezioro w Nepalu, gdyby nie było chmur odbijałyby się w nim ośnieżone szczyty. No właśnie szczyty… Tak bardzo chciałabym zobaczyć Annapurne (8091 m.) i Machhapuchhare (Fish Tail, 6997 m.) ale mgła i chmury wszystko zasłaniają. Trzeba cierpliwie czekać…

Na jeziorze znajduje się świątynia Tal Barahi, wynajmujemy łódkę i płyniemy zobaczyć ją z bliska. Z lodzi pięknie wygląda, mnóstwo kolorów, kwiatów… Niestety wyspa pełna jest ptaków: gołębie, czarne krukowrony, jakieś inne skrzydlate potwory. Jestem przerażona, niestety nie ma odwrotu, trzeba iść zwiedzać. Miłe gołębie, na pewno nie lubicie ludzkiego mięsa… Miłe gołębie… Umieram ze strachu, kiedy pozuje do zdjęcia, ale zaraz potem zmykamy w stronę łódek. Jestem uratowana. Nie podobało mi się.




Zastanawiamy się dlaczego wszystko w mieście jest zamknięte, jest mocne popołudnie, a tu sklepiki z kłódkami, restauracje zamknięte, może jest jakieś święto? Dowiadujemy się, że trwa strajk… i dlatego nic nie jest otwarte. Tego jeszcze nie było, strajk na drodze wczoraj, strajk w mieście dzisiaj, może nadchodzi jakaś rewolucja? Można wejść dyskretnie do kilku restauracji ale trzeba siedzieć w głębi, nie można na zewnątrz bo niby są zamknięte… Na szczęście restauracja która była otwarta wczoraj – Laxman Restaurant, przyjmuje gości również dzisiaj i jakoś nie specjalnie się z tym czai. Nasz kelner mówi nam, że jutro również jest strajk i wszystko będzie zamknięte. Nie specjalnie nam to przeszkadza… Odpoczywamy.

PS. Na deser wieczorem pokazuje się Fish Tail… Machhapuchhare jest świętą górą, nie można się na nią wspinać, nikt nigdy jej nie zdobył.

Zamieszczam oba zdjęcia bo nie mogę zdecydować, które lepsze...



0 komentarze:

Prześlij komentarz