11 lipca 2011 - Wielki Mur

0

Wyruszamy samodzielnie eksplorować Wielki Mur - w związku z tym wstajemy po 6 rano, przemykamy przez hostel, nie ma czasu na śniadanie. Po drodze kupujemy słodkiego lembasa. Wsiadamy do metra – linia 2, wysiadamy na stacji Xizhimen, jesteśmy na Bejing North Railway Station. Chcemy kupić bilet do miejscowości Badaling, pierwsze okienko – pudło, drugie okienko – pudło, druga część stacji – pudło, podziemne kasy – pudło, dopiero w małej budce przez dużym dworcem zauważam kolejkę… Tak, tam można kupić bilet do Badaling. Na budce jest napis – po chińsku, generalnie na dworcu wszystko jest napisane po chińsku. Z biletem w ręce idziemy do właściwego wejścia, kontroler zerka i pośpiesza, w sumie to nawet każe już biec, omijam ochronę – każą mi szybko biec - nie muszę scanować torby. Wbiegamy na perony, pociągi daleko, kolejny kontroler wskazuje drogę i też każe biec. Biegniemy. Wskakujemy w ostatniej chwili. Czy to pociąg do Badaling? TAK. Miejscówek już nie ma więc kimamy na podłodze.

Przed Wielkim Murem Wielki Tłum. Kupujemy bilet wejścia i wdrapujemy się po schodach, a za nami, przed nami oraz obok nas Wielki Tłum. Stoimy sobie na wartowni i oglądamy początek trasy, nagle podchodzi dziewczyna i pyta czy może sobie zrobić ze mną zdjęcie. Nie rozumiem o co chodzi, ale mówię ok. W sumie to tylko zdjęcie. Wielki Mur może i jest atrakcją ale… BLONDYNKA na Wielkim Murze to jest dopiero coś! Tak, jestem sławna ;-) Po nastu zdjęciach przestałam liczyć… Co prawda nie rozdawałam autografów ale ten oślepiający błysk fleszy ;-) Filipa też fotografowali. Fil mówi, że dziś zostanę królową facebooka - oczywiście chińskiego ;-)



Jest gorąco, bardzo gorąco. Po 3 godzinach łażenia decydujemy się na powrót, marzy nam się prysznic oraz jedzenie. Zamiast pociągiem postanawiamy wrócić autobusem linii 919, podobno jedzie do centrum Pekinu. Obserwujemy tłumek, ludzie pchają się do autobusów (919 podjeżdża co chwilę), zerkamy co z biletami, na szczęście kupuje się w środku. Siedzimy wygodnie na miękkiej MIEJSCÓWCE - wracamy do Pekinu. Potem tylko metro, Pl. Tiananmen i jesteśmy w Leo.
...

Wieczorem wyruszamy aby zdobyc bilety na pociąg Pekin - Szanghaj. Filip kupuje bilety po chińsku. Filip nie zna chińskiego, kasjerka nie zna angielskiego, niemieckiego, polskiego, rosyjskiego, żadnego... Filip zapisuje caly notes, bolą go ręce ale mam bilety na odpowiedni dzień i na odpowiedni pociąg. Bilet jest po chińsku i trochę trudno nam przeczytać gdzie mamy siedzieć ale o to będziemy się marwić za dwa dni.


0 komentarze:

Prześlij komentarz