Tyle miejsc do odwiedzenia, tyle czekolady do spróbowania! Idziemy
wczorajszym, nocnym szlakiem na Grand Place, jest bardzo mroźno, na szczęście
widać już słońce. Przechodzimy przez Galeries Royales Saint-Hubert – to jedna z
pierwszych galerii handlowych w Europie. Dużo chocolateries i fantastyczny sklep z koronkami. Z galerii droga
prowadzi prosto na Grand Place, który jest sercem Brukseli. Wspaniałe domy w
stylu flamandzkiego renesansu i baroku, były siedzibą cechów rzemieślników i
kupców: krawców, rzeźników, piwowarów, piekarzy, szkutników i wielu, wielu
innych.
Kamienica pod łabędziem – dawna siedziba cechu rzemieślników, mieści dziś ekskluzywną restaurację, to właśnie w tej kamienicy Karol Marks pisał swój słynny Manifest Komunistyczny, nim został poproszony o opuszczenie kraju.
Po drugiej stronie placu mieści się Kamienica pod Gołębiem, w niej mieszkał Wiktor Hugo, który pisał sobie o radykalnie o Napoleonie III. Niestety również został poproszony o opuszczenie kraju, na chwilę przed tym jak rozgrzewany cesarz kazał go ścigać i pojmać.
Oczywiście
niesamowita jest również kamienica Dom Królewski (dawny Dom Chleba),
który mieści teraz muzeum miasta Brukseli.
W
sumie prawie każda kamieniczka niesie za sobą jaką historię…
Udaje
mi się odnaleźć sikającą dziewczynkę - Jeanneke Pis! Jak
to powiedział Mr. Debouvrie's twórca rzeźby, "Now we've got gender
equality"! Ze
względów bezpieczeństwa dziewczynka sika za kratami i kłódkami.
W kościele jest ciepło, miło, cicho, atmosfera służy kontemplacji oraz ... ;-)
Decydujemy, że wracamy do pani „w brudnym fartuchu” na mule. Pani nas poznaje i dostajemy kir royale na wejście. W środku jest bardzo przytulnie, podoba mi się gazowy, płonący stosik drewna na środkowym stole. A mule… mule są przepyszne! Frytki są zbędne.