Wrzesień 2008 - Sardynia, Włochy

0


Sardynia - szmaragdowa wyspa... Ja chciałam jechać do Włoch, Fil do Turcji, kompromisowo polecieliśmy na Sardynię ;) Sardynia jest drugą co do wielkości wyspą na Morzu Śródziemnym - 1,65 mln mieszkańców i... trzy razy tyle owiec (podstawą eksportu jest ser pecorino). Naszym punktem docelowym i wypadowym, była miejscowość położona na północy wyspy - Palau. Dużą część wybrzeża w Palau zajmują fenomenalne (!) formy skalne przybierające najbardziej niesamowite kształty ;) Niedaleko Palau znajduje się Capo D'Orso (Niedźwiedzi Cypel) - przylądek z formą skalną w kształcie niedźwiedzia. Widok z niedźwiedziej skały jest "relaksujący mentalnie" ogromna przestrzeń, szmaragdowe morze, rozrzucone wyspy, słońce i zieleń...

Widok z Capo D'Orso - połącz zdjęcia










Wybrzeże Palau, po prawej karmienie "kamiennych stworów"











Palau jest położone zaraz obok Parku Narodowego Archipelag La Maddalena. Na wyspie La Maddalena miał się odbyć w tym roku szczyt G8, który ostatecznie został przeniesiony do Aquili. Na La Maddalene dostaliśmy się promem, zjadłam tiramisu, wypiłam frappe, zwiedziłam sklepy i port oraz poszwędałam się krętymi uliczkami. Oddzielną wyprawą było wypłynięcie na archipelag wysp, bujało... Plaże są czyste, duże, piaszczyste. Woda ma kolor szmaragdu. Fil z radością wskoczył do wody przy pierwszej nadarzającej się okazji ;) oraz przy pierwszej nadarzącej się okazji zgubił drogę do statku ;) Spiaggia Rosa - to słynna plaża (niestety nie można na nią wejść) gdzie piasek ma różowy kolor.

W drodze na La Maddalenę, po prawej jedna z plaży archipelagu












Palau - Arzachena - Porto Cervo - Golfo Aranchi - Olbia

"Tylko niech państwo nie wypożyczają samochodów od osób z ulicy", pierwsze co zrobiliśmy to wypożyczenie samochodu od Jamesa z ulicy :) Było naprawę taniej, a James był sympatycznym gościem. Miałam wrażenie, że przypłynął na Sardynię w pontonie przemycony przez opłaconych ludzi mafii. Pierwszym punktem wyprawy było Porto Cervo - kapiące milionami, ze wszystkimi butikami "świata" Prada, Armani, LV... z małą kawą kosztującą 25 Euro, z tymi pięknymi jachtami, cabrioletami, z córkami Putina oraz nagim Berlusconin... Szybko udaliśmy w dalszą trasę, udało mi się namówić pozostałe 3 osoby aby jechać do Golfo Aranci - urzekł mnie opis w przewodniku. Miasteczko jest bardzo, bardzo malutkie, położone nad samym morzem. W poszukiwaniu restauracji, trafiliśmy do małej knajpki na samej plaży. Jacek zamówił rybę, kelner ją przyniósł i zamamrotał coś po włosku, Jacek kiwną ok. (a bladego pojęcia nie mieliśmy na co się zgodził) i zaczęło się prawdziwe szoł pt. "Jak sprawnie oddzielić rybie mięso od ości"... Rewelacja. Nie udało mi się jeszcze tego powtórzyć. W Olbi wypiliśmy kawę, zwiedziliśmy starą część miasta, poszukiwaliśmy torebki oraz zastanawiałam się nad kupnem płaszcza zimowego. Wieczorem zmęczeni wróciliśmy do hotelu... To była podróż z pięknymi widokami. Nuragów nie było.

Golfo Aranchi












Palau - Arzachena - Santa Teresa di Gallura ----> KORSYKA Bonifacio

Podróż z bardzo napiętym planem, najpierw zwiedzanie grobów gigantów niedaleko Arzacheny, a następnie szybka jazda do Santa Teresa aby zdążyć na prom płynący na Korsykę. Dotarliśmy do portu, biegniemy kupić biletu, a tu wszystkie wyprzedane... Jednak marudzenie przy okienku robi swoje, 4 dodatkowe bilety i już jesteśmy w kolejce do odprawy na prom. Wiało strasznie. Widok na Bonifacio z promu jest obłędny, miasto wiszące na skałach, tego się nie da opisać. Wysiedliśmy z promu i wsiedliśmy na statek :) Postanowiliśmy opłynąć wybrzeże i zobaczyć jaskinie. Po powrocie na ląd rozpoczęliśmy poszukiwania bouillabaise (czyt. bujabez) czyli słynnej zupy rybnej... Jacek nie mógł odpuścić zupie. Na obiad jednak zjedliśmy "lemule" czyli mule w winie. Bujabez znaleźliśmy dopiero wieczorem, zadowoleni, już mieliśmy zasiadać do stołu kiedy okazało się, że bujabez owszem będzie ale za dwie godziny (!) ... a wtedy nasz prom będzie w połowie drogi na Sardynię.

Groby gigantów koło Arzacheny












Bonifacio





















Żegnaj Bonifacio...

0 komentarze:

Prześlij komentarz