Czekamy na autobus: my, Puszki dwa (Karolina i Mirek) oraz moja Mama. Czekamy i czekamy, a tu podjeżdża takie coś małe, ogórkowate... Tak! To nasz autobus, pakujemy się do środka - my i nasze bagaże. Bagaży w środku będzie przybywać razem z osobami, ale nic to, wytrawnego podróżnika nie zraża chwilowa (kilkugodzinna) niewygoda - grunt, że jest na czym usiąść i posuwamy się do przodu - na Słowację. Pierwszy przystanek to baseny termalne Meander Park Oravica. Przebrani w skąpe kostiumy kąpielowe pędzimy do basenów na zewnątrz. Wybiegamy i... zimno! Wskakujemy do basenu, nikt nic nie mówi, pływamy aby się rozgrzać, zerkam za płot, a na stoku najprawdziwszy śnieg. Śnieg i kostium kapielowy raczej nie łączy się w parę Dopiero po pewnym czasie okazuje się, że wskoczyliśmy do prawie pustego, zimnego basenu, ciepła woda znajduje sie w drugim końcu :) A tam "ciało do ciała", cieplutka woda, wodne łóżka, gorące bicze, gorące jeziorka, solanki, sauna, para...
Po basenach głodni i zmęczeni wpakowaliśmy się do "ogórka" i wyruszyliśmy w poszukiwaniu miejsca noclegowego. Owo miejsce znajdowało się pod miejscowością Rajeckie Teplice ale ani GPS, ani mapa, ani "koniec języka za przewodnika" nie pomogło w znealezieniu tego miejsca. Jak tam dotarliśmy - naprawdę nie wiem :) To było pod górkę i w lesie. Wieczór składał się z jedzenia kolacji, jedzenia grilla, dowcipów na czerwoną kartkę i %... Rajeckie Teplice zwiedziliśmy rownież wypuszczeni z ogórka.
Słowackie Betlejem oraz wieś Cicmany
Słowackie Betlejem oraz wieś Cicmany
Kolejny dzień to wyprawa na baseny termalne Bešeňová. Kolejka do basenu długa, ale sprytnie udaje się ja pokonać kupując bilet grupowy :) Baseny są większe, szatnie mniejsze, a woda bardziej podstępna (rozpuściła kąpielówki na tyłku pewnej osoby :) W zewnętrznych basenach woda jest bardzo gorąca, posiedziałam dłużej i powoli zaczęłam osuwać się na dno - na szczęście Fil czuwa! Po basenach wizyta w szopce Słowackie Betlejem w Rajeckiej Leśnej. Mały, siwy staruszek Józef Pekara wymyślił sobie ruchomą szopkę, a potem całą Słowację i postanowił to wszystko wyrzeźbić, natomiast całość ożywił Stanisław Machovcak. Robi wrażenie! Kolejnym przystankiem była wieś Cicmany z malowanymi domami.
Wyprawa na zamek w Bojnicach (Zamek Czarnej Wiedźmy) zaczęła się mało ciekawie. Pod zamkiem gigantyczna kolejka, gorąco i zimno na zmianę, trochę deszczu, mnóstwo ludzi, limity w wejściach... Zastanawiałam się co takiego jest w srodku, że tylu ludzi szturmuje wejście? A w środku był
Kolejne zjawy oprowadzały po komnatach i opowiadały historię zamku, aktorzy odgrywali sceny z życia zamkowego, duchy straszyły po kątach, najbardziej niesamowite wizje okazywały się prawdą, wypchane zwierzęta ożywały, a kobiety rodziły... Taki sposób zwiedzania zamku jest fantastyczny, chciałabym jeszcze raz pojechać na ten festiwal, tego się nie da opisać.
Kolejne zjawy oprowadzały po komnatach i opowiadały historię zamku, aktorzy odgrywali sceny z życia zamkowego, duchy straszyły po kątach, najbardziej niesamowite wizje okazywały się prawdą, wypchane zwierzęta ożywały, a kobiety rodziły... Taki sposób zwiedzania zamku jest fantastyczny, chciałabym jeszcze raz pojechać na ten festiwal, tego się nie da opisać.
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się ma obiad i małe zwiedzanie w miejscowości Lewocza. Właściciel knajpy w której jedliśmy obiad uwijał się jak w ukropie, w pełni zasłużył na duży napiwek, rzadko zdarza się aby ktoś tak obsługiwał gości. Lewocza to male urokliwe miasto, w samym centrum rynku znajduje się klatka dla niewiernych żon :) Podobno zamykano w niej po 3 żony na 3 dni. Klatka wygląda dość przestronnie ;)
Po prawej kolejka do zamku w Bojnicach, po lewej klatka dla niewiernych żon w Lewoczy
Wstąpiliśmy jeszcze pod ruiny Spiski Hrad - imponujące, podobno są to największe ruiny w Europie Środkowej. Szkoda, że nie było czasu aby je dokładnie zwiedzić. Napewno tam wrócimy. Ostatnim przystankiem przed powrotem do domu było urocze miasteczko Bardejów (była tam już wcześniej) jednak bardzo przyjmnie było znów przespacerować się po ogromnym rynku.
Po prawej kolejka do zamku w Bojnicach, po lewej klatka dla niewiernych żon w Lewoczy
Wstąpiliśmy jeszcze pod ruiny Spiski Hrad - imponujące, podobno są to największe ruiny w Europie Środkowej. Szkoda, że nie było czasu aby je dokładnie zwiedzić. Napewno tam wrócimy. Ostatnim przystankiem przed powrotem do domu było urocze miasteczko Bardejów (była tam już wcześniej) jednak bardzo przyjmnie było znów przespacerować się po ogromnym rynku.
0 komentarze:
Prześlij komentarz