Popołudniu idziemy jeszcze raz na stare miasto. Chodzimy między świątyniami, obserwujemy toczące się życie. Podchodzimy do domu Kumari i postanawiamy wejść jeszcze raz. W środku jest dużo ludzi, zerkam w okno i przez sekundę... widzę Kumari! Siadamy grzecznie na schodach i czekamy aż sie ponownie pojawi. Mamy szczęście, jakieś 20 minut później Kumari ponownie pojawia się w oknie, jest jakąś minutę... Niesamowite popołudnie!
Dziedziniec w domu Kumari
Targ warzywny pod jedną ze świątyń
Dzisiejszy deser jest z mocną różową pianką ;) kolejne scenki rodzajowe z nepalskich świątyń, tym razem tantra dla zaawansowanych
Dobranoc...
Dziedziniec w domu Kumari
Targ warzywny pod jedną ze świątyń
Dzisiejszy deser jest z mocną różową pianką ;) kolejne scenki rodzajowe z nepalskich świątyń, tym razem tantra dla zaawansowanych
Dobranoc...
0 komentarze:
Prześlij komentarz